Patron

W przypadku świętego Augustyna (354-430), biskupa Hippony (dziś w Algierii), mamy do czynienia z teologiem związanym ze schyłkowym okresem istnienia zachodniej części Cesarstwa Rzymskiego, które rozprzęgało się pod naporem barbarzyńców, by w nieodległej perspektywie ostatecznie im ulec. Stąd, być może, pesymistyczna czy wręcz katastroficzna wymowa dzieł Biskupa, który przeszedł do historii jako ostatni wielki Ojciec Kościoła, o którym powiadano, że „nie było wśród świętych takiego, kto byłby tak mało święty, a tak bardzo ludzki”.

Żonaty, niestabilny emocjonalnie, nawrócił się późno, bo dopiero w 33. roku życia. Swoje rozterki duchowe opisał w kapitalnych i wciąż wznawianych „Wyznaniach”, będących wspomnieniem z burzliwej przeszłości. Znajdziemy tam fragment znamiennej modlitwy: „Daj mi Boże czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie teraz”.

Jego refleksja teologiczno-polityczna na całe stulecia weszła do kanonu magisterium Kościoła, ustępując dopiero autorytetowi św. Tomasza z Akwinu, którego filozofia uznana została przez papieża Leona XIII za oficjalną naukę Kościoła (XIX w.). Myśl św. Augustyna oddziaływała przez całe średniowiecze, dając teoretyczną podstawę dla idei luteran i kalwinistów. Stała się również postawą dla doktryny papalizmu (doktryna ogólnoświatowej, duchowej i świeckiej, suwerenności papieża).

Doktryna św. Augustyna nie straciła swojego uroku do dziś; dość będzie powiedzieć, że znalazła sympatyka w osobie papieża Bnedykta XVI, który poświęcił jej rozprawę doktorską (Ludzie i Dom Boży w doktrynie kościelnej św. Augustyna, 1953).

Głównym dziełem św. Augustyna jest traktat historiozoficzny O państwie Bożym (De civitate Dei, 413-426), napisany bezpośrednio, jak czytamy w jednym z podręcznikowych ujęć „pod wrażeniem złupienia Rzymu przez Hunów pod wodzą Alaryka”.

Czym jest państwo i czemu służy?

Według św. Augustyna państwo ziemskie – w odróżnieniu od „państwa Bożego”, będącą wspólnotą aniołów, świętych i ludzi wybranych – stanowi konieczność wyrosłą ze złej z gruntu natury człowieka, który jest zachłanny, brutalny, leniwy i żądny zaszczytów (te elementy augustynizmu politycznego przejmie później m. in. Thomas Hobbes). Państwo powstało tedy wskutek grzechu pierworodnego (propter peccatum) i jego jedynym przeznaczeniem jest dyscyplinowanie występnej natury ludzkiej. Jest ono „biczem Bożym”, odstraszającym grzeszników i stale przypominającym o prawdziwym porządku rzeczy. Żaden władca, żaden aparat państwowy, nie uczyni jednak człowieka lepszym niż jest z samej swojej natury (to można osiągnąć wyłącznie dzięki łasce Bożej), państwo może jednak sprawić, by ludzi nie byli jeszcze gorsi. Hamuje najniższe odruchy i instynkty, łagodzi obyczaje, karze i – jeśli zajdzie taka potrzeba – wynagradza za słuszną postawę. Występny może być również sam władca i jego aparat, a dzieje się to wówczas, gdy działa w sprzeczności z prawem Bożym. Wówczas poddany ma prawo wypowiedzieć państwu posłuszeństwo.

Państwo ma zatem bronić człowieka przed nim samym i jego sąsiadami. To tylko jedna (ponura) strona medalu.

Jednocześnie jednak człowiek jest bytem społecznym, a jego pełna samorealizacja dokonuje się poprzez realizacje z innymi. Dąży do tworzenia zorganizowanych społeczności opartych na więzach rodziny i przyjaźni. Taka konstrukcja natury ludzkiej sprawia, że nawet gdyby nigdy nie doszło do grzechu pierworodnego, koniecznym stałoby się powstanie pewnych struktur władzy, która mocą swego autorytetu wskazywałaby i egzekwowała odpowiednie każdemu prawa i obowiązki.

Teologia polityczna: uwagi ogólne

Teologia polityczna jest stara jak sama refleksja nad państwem, ale samo pojęcie zostało wprowadzone do języka prawników i politologów za sprawą niemieckiego filozofa polityki Carla Schmitta (1888-1985). Główna i zarazem najczęściej cytowana myśl Schmitta pochodzi z jego Politische Theologie (1920): „Wszystkie istotne pojęcia z zakresu współczesnej nauki o państwie to zsekularyzowane pojęcia teologiczne” (Teologia polityczna i inne pisma, Kraków – Warszawa 2000, 60).

Definicji teologii politycznej jest tylu, ilu definiujących, ale najbardziej pojemna wskazywałaby, że chodzi tu o „ogólną teorię polityki, zakładającą że każda doktryna polityczna czy ideologia opiera się w swym jądrze na pojęciach wywodzących się z teologii”.

Jak tłumaczy to Jacek Bartyzel, „faktu tego dowodzi nie tylko historyczna ewolucja pojęć przeniesionych z teologii do nauki o państwie (np. wszechmoc Boga i omnipotencja prawodawcy), ale również – i przede wszystkim – systemowa struktura obu dziedzin; koronnym dowodem jest tu prawno-państwowe pojęcie „stanu wyjątkowego” […], albowiem nie chodzi tu, przynajmniej nie wyłącznie, o zwykłe zawieszenie porządku konstytucyjnego, lecz nieprzewidywalną w żadnej ustawie sytuację poza- i ponadprawnej decyzji suwerena politycznego, ustanawiającego dopiero nieistniejący uprzednio porządek)”. „Jego znaczenie można pojąć dopiero – tłumaczy dalej Bartyzel – kiedy dostrzeże się analogię tego stanu do cudu sprawianego decyzją Boga w już stworzonym przez Niego świecie, a zatem z naruszeniem praw fizykalnych; w świetle tej analogii – ontologicznej i systematycznej, a nie tylko symboliczno-wyobrażeniowej, w której lubowali się myśliciele romantyczni – dostrzec można dopiero, skrywany pod frazeologią „rządów prawa”, sens ewolucji nowoczesnej teorii państwa, promowanej przez liberalny konstytucjonalizm; dążenie liberałów do ograniczenia władzy suwerena przez wyeliminowanie możliwości bezpośredniej ingerencji władcy w porządek prawny (a więc wykluczenie decyzjonizmu oraz istnienia „wyjątku” od normy i „sytuacji wyjątkowej”)”.

Wiara i polityka. Czy chrześcijanin powinien pozostawać na uboczu?

Święty Augustyn wychodzi od św. Pawła z Tarsu i powtarza za Listem do Rzymian, że „wszelka władza pochodzi od Boga” (dobra i zła, chodzi tu bowiem o samą zasadę). Poddany jest winien lojalność wobec cesarza i jego urzędników.

Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć. (Rz 13, 1-7)

Łagodny i lojalny obywatel-chrześcijanin ma obowiązek współpracować z państwem na wielu, wydawałoby się, banalnych płaszczyznach. Czy jednak powinien angażować się w politykę?

Odpowiedź nie zawsze była oczywista nawet dla samych chrześcijan (stąd pacyfizm pierwszych wspólnot chrześcijańskich, manifestujący się w odmowie służby wojskowej w armii cesarskiej). Jeszcze w czasach nowożytnych Machiavelli i Rousseau przekonywali, że chrześcijanie, mający swoją prawdziwą ojczyznę w Niebie, są nieuchronnie złymi obywatelami państwa ziemskiego, bo obojętnymi na jego pomyślność.

Erik Peterson (1890-1960), niemiecki teolog katolicki (i zarazem kolejny późny konwertyta), wskazywał z kolei na możliwość nadużyć oraz uwikłania religii we wszelkie polityczne konflikty (Monotheismus als politisches Problem, 1935). Argument ten został odparty przez Schmitta w Politische Theologie II. Die Legende von der Erledigung (Berlin 1970; niedawno wydana po polsku jako Teologia Polityczna 2, Warszawa 2014), który wskazał na

nieuchronność politycznego tła sporów teologicznych (i vice versa) i podkreślił, że gdyby każda t.p. musiała być narzędziem ideologii czy propagandy, a zatem nadużyciem wiary, to żadnemu ortodoksyjnemu teologowi nie byłoby wolno nigdy w najmniejszym nawet stopniu zbrukać się polityką, co prowadziłoby do eskapistycznej dezercji chrześcijan ze świata; byłoby to sprzeczne z nakazem misyjności, obligującym Kościół Wojujący i chrześcijan zobowiązanych do budowania Społecznego Królestwa Chrystusa” (zob. J. Bartyzel, Encyklopedia „Białych plam”, hasło: Teologia polityczna)

opracował: Gaston de Senancour