Zbiór praw Królestwa Dreamlandu

W SK 2006/11/I [Yell v. Nowak]

BPSK nr 515
LDKD #12985

WYROK
W IMIENIU JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI

Dnia 3 kwietnia 2006 roku

Sąd Królestwa w Wydziale II Cywilnym;
Przewodniczący: Prezes SK dr jur. net. Edward książę Krieg;

po rozpoznaniu w dniach 16 marca – 3 kwietnia 2006 roku
na rozprawie

sprawy: SK 2006/11/I
z powództwa: Michała Yella
przeciwko: Aleksandrowi von Nowakowi
o: przeprosiny, zadośćuczynienie finansowe i nakazanie utworzenia urzędu patentowego

orzeka, co następuje:

I. Stwierdza, że pozwany naruszył dobre zwyczaje palestry.

II. Oddala powództwo w pozostałej części.

III. Kosztami postępowania obciąża Skarb Królestwa.

UZASADNIENIE

(1)
Pełen zapis przewodu sądowego jest dostępny w Pałacu Sprawiedliwości – Sali Rozpraw II (http://dreamland.l.pl/sk/sk/forum.php?page=&cmd=show&id=207).

(2)
Pozwem z dnia 15 marca 2006 roku powód zarzucił Aleksandrowi von Nowakowi, że naruszył dobre zwyczaje kupieckie i wykorzystał pomysł powoda w celu wzbogacenia, co zostało uznane za zarzut o przywłaszczenie własności intelektualnej. Pismem z dnia 18 marca 2006 roku pełnomocnik powoda sprecyzował, że chodzi o pomysł na założenie przedsiębiorstwa wystawiającego innym podmiotom tzw. „certyfikaty jakości”, które powód zarejestrował w Centralnym Rejestrze Instytucji i Przedsiębiorstw pod nazwą „Searcher”, a pozwany w kilka dni później przedsiębiorstwo wykonujące ten sam rodzaj zleceń pod nazwą „Prywatne Segalijskie Biuro Jakości” (dalej: PBSJ).

(3)
Pozwany nie odniósł się do zasadniczej części powództwa, ograniczając się jedynie do próby wykazania, że pozew jest nieskuteczny, ponieważ likwidacja przedsiębiorstwa – do czego, zdaniem pozwanego, dąży powód – może zostać orzeczona tylko na wniosek konsumenta lub prokuratora. Podniósł również, że PBSJ jest organizacją typu non-profit.

(4)
Mając na uwadze zgromadzony w toku przewodu materiał procesowy oraz obowiązujące prawo Sąd Królestwa zważył, co następuje:

(4.A)
Przede wszystkim wypada sądowi odnieść się do argumentów pozwanego na nieskuteczność złożonego pozwu, ponieważ przyznanie ich skutkowałoby koniecznością uznania przez sąd niedopuszczalności orzekania. Pozwany wywodzi, że ma „nieuchronne wrażenie”, iż powód chce, by sąd nakazał likwidację PBSJ, a według art. 8 ust. 2 ustawy federalnej z dnia 26 listopada 2003 roku o działalności gospodarczej [ogłoszono 28 listopada 2002 roku; jednolity tekst z 8 sierpnia 2004 r.] (dalej: ufdg) może to uczynić tylko „konsument lub prokurator”. Pełnomocnik powoda twierdzi, że Pan Yell jest do tego uprawniony, gdyż pozostawał zatrudniony przez pozwanego w jego kancelarii adwokackiej – co, zdaniem strony powodowej, czyni go konsumentem. Sąd uznaje stanowiska obu stron za błędne. Przede wszystkim błędna jest sama interpretacja art. 8 ust. 2 ufdg. Uprawnionymi w ramach tej normy są „potencjalny konsument oraz prokurator”. Spójnik „oraz” wprowadza koniunkcję, nie zaś alternatywę, jak to by było w przypadku typowego spójnika „lub”. W praktyce oznacza to, że ufdg przyznaje taką kompetencję jedynie potencjalnemu konsumentowi działającemu wespół z prokuratorem. Na gruncie art. 8 ust. 2 ufdg nie jest skutecznym wniosek o likwidację przedsiębiorstwa złożony przez samego potencjalnego konsumenta, tak samo jak nie jest skuteczny wniosek złożony przez samego prokuratora – oba podmioty muszą w tym wypadku działać razem.

(4.B)
Gdyby poprzestać na tym, należałoby przyznać rację pozwanemu w zakresie niedopuszczalności orzekania w związku z brakiem poprawności formalnej wniosku. Ale przecież, na co nie zwrócił uwagi ani pozwany, ani – co już zupełnie niezrozumiałe – pełnomocnik powoda, przedmiotowy wniosek w ogóle nie dotyczy likwidacji PBSJ. Powód domaga się jedynie przeprosin, zadośćuczynienia finansowego i nakazania utworzenia urzędu patentowego. Hipoteza art. 8 ust. 2 ufdg zupełnie tej sytuacji nie dotyczy, a więc przywołany przez pozwanego przepis nie ma w tej sprawie żadnego zastosowania.

(4.C)
Mimo że dalsze dywagacje w zakresie dopuszczalności orzekania nie są konieczne, skoro uzasadniono już, dlaczego pozew jest skuteczny, sąd dla porządku pragnie odnieść się jeszcze do argumentacji strony powodowej. Myli się pełnomocnik powoda, gdy twierdzi, że zatrudnienie powoda przez pozwanego w kancelarii adwokackiej czyni powoda konsumentem w myśl art. 8 ust. 2 ufdg. Przepis ten mówi zresztą o „potencjalnym konsumencie”, nie zaś „konsumencie”, co jest różnicą istotną o tyle, że w tym pierwszym wypadku wystarczy, by wnioskodawca był podmiotem, który może skorzystać z usług przedsiębiorcy. Powód nie jest takim podmiotem. Skoro PBSJ wystawia certyfikaty jedynie osobom prawnym – trudno wyobrazić sobie, by uczynił to w stosunku do osoby fizycznej – to powód jako osoba fizyczna nie jest potencjalnym konsumentem PBSJ i to wyklucza go z hipotezy wielokrotnie już przywoływanego art. 8 ust. 2 ufdg. Potencjalnym konsumentem mogłyby być natomiast firmy prowadzone przez powoda – te jednak nie są stroną w tym postępowaniu. Powód nie jest także konsumentem, ponieważ w myśl ufdg konsumentem jest „ten, kto nabywa produkt od przedsiębiorcy w celu nie związanym bezpośrednio z prowadzeniem działalności gospodarczej”. W myśl tej normy nie czyni powoda konsumentem to, że pracował dla pozwanego w innej z jego firm.

(4.D)
Wypada odnieść się jeszcze do stwierdzenia pozwanego, że PBSJ jest przedsiębiorstwem non-profit, a więc, że nie jest to przedsiębiorstwo prowadzone w celach zarobkowych. Zgodnie z obowiązującym prawem „przedsiębiorstwo nie działające w celach zarobkowych” to dosyć szczególny rodzaj oksymoronu. Zgodnie z art. 3 ust. 1 w związku z art. 3 ust. 2 ufdg przedsiębiorstwo prowadzi działalność gospodarczą, a istota tej polega właśnie na prowadzeniu działalności zarobkowej. Nie istnieją w Dreamlandzie prawnie usankcjonowane przedsiębiorstwa non-profit; zdaniem sądu, takie organizacje winny być zarejestrowane raczej jako instytucje. Skoro jednak PBSJ jest przedsiębiorstwem, na co wskazuje Centralny Rejestr Instytucji i Przedsiębiorstw, musi być jak przedsiębiorstwo przed sądem traktowany.

(4.E)
Sąd w pierwszej kolejności rozważył zarzut najdalej idący. Powód zarzuca pozwanemu, że ten, otwierając firmę siostrzaną do jego przedsiębiorstwa, ukradł pomysł, a więc własność intelektualną, przez co naruszył dobre obyczaje kupieckie. Pomysł na firmę nie jest jednak własnością intelektualną. Mogą nią być wytwory tej firmy, a także niektóre inne składniki własności, takie jak na przykład witryna internetowa, do czego sąd jeszcze wróci. Gdyby nawet przyznać rację stronie powodowej, że pomysł już sam z siebie nabiera cech własności intelektualnej i musi być chroniony zgodnie z ogólnymi zasadami ochrony własności, to i tak podczas rozpatrywania tej sprawy nie sposób nie odnieść się do faktu, że jest to nadal pomysł na przedsiębiorstwo. Skoro tak, to należy uwzględnić zasadę wspierania wolnego rynku i konkurencji, zapisaną w art. 4 ust. 1 i art. 22 Konstytucji Królestwa. Każde orzeczenie, które odmawiałoby prawa do otworzenia firmy dlatego, że istnieje już inna, podobna, w rażący sposób łamałoby konstytucyjną zasadę wolności gospodarczej i wolności konkurencji, które to zasady Królestwo Dreamlandu popiera. Sąd uznał więc, że w przedmiotowej sprawie nie doszło do kradzieży czy też przywłaszczenia praw autorskich powoda, a skoro tak, to nie doszło również do naruszenia dobrego obyczaju kupieckiego.

(4.F)
Paradoksalnie, gdyby – odmiennie niż argumentowała strona powodowa – powód założył swoją firmę właśnie później niż pozwany albo w ogóle jej nie założył, a byłby w stanie udowodnić, że był to jego pomysł, sąd miałby co do orzeczenia więcej wątpliwości. Powód mógłby bowiem wywodzić, że nie założył jej ze względu na to, że jego zdaniem mijało to się już z celem. Nisza gospodarcza, którą on znalazł, została wypełniona przez firmę pozwanego – takie tłumaczenie w jakiejś mierze mogłoby przekonać sąd. Mogłoby to stać się wówczas podparciem dla pozwu o zadośćuczynienie finansowe lub przynajmniej partycypowanie w zyskach. Na pewno nie jest jednak dowodem podpierającym pozew to, że powód założył firmę wcześniej niż pozwany. Nie jest również odpowiednim tłumaczeniem, że powód zwlekał z reklamą swojej firmy, a więc z zaznaczeniem się w świadomości potencjalnych konsumentów, mimo że jego firma była już zgodnie z przepisami zarejestrowana. Jeśli zwlekał, to był to jego błąd. Zdaniem sądu, wszelkie straty, jakie poniósł powód z tego tytułu, były zawinione przez niego samego, nie zaś przez pozwanego i próżno szukać przed sądem sposobu na przeniesienie odpowiedzialności na inną osobę.

(4.G)
W toku postępowania strona powodowa podniosła również, że pozwany skopiował teksty zamieszczone na witrynie przedsiębiorstwa „Searcher”, będącego własnością powoda, i zamieścił je na witrynie swojego przedsiębiorstwa PBSJ. Zdaniem powoda, wprawdzie nie uczyniono tego w sposób dokładny, a ujęto w tak zwany inny rejestr – zamieniono formę opisową na język prawniczy – natomiast nadal jest to ten sam tekst. Zmiana dokonana przez pozwanego powoduje, zgodnie z argumentacją pełnomocnika powoda, jedynie wrażenie odmienności. Istotnie, dla stwierdzenia plagiatu nie jest konieczne znalezienie dokładnej kopii wytworu pracy twórczej (w tekście literackim wystarczy na przykład zbieżność wątków), w przedmiotowej sprawie sąd uznaje jednak, że dające się stwierdzić podobieństwa są na tyle pobieżne, że trudno tu mówić o plagiacie. Zbieżności są tu, zdaniem sądu, spowodowane bliskim podobieństwem obu przedsiębiorstw, a to – jak już wyjaśniono – nie jest niczym nagannym w związku z wolnością gospodarczą i swobodą konkurencji.

(4.H)
Mimo oddalenia zasadniczej części powództwa sąd doszukał się jednak w działaniach pozwanego czynów godnych potępienia. Nie ulega bowiem wątpliwości, że adwokat jest zawodem zaufania publicznego i obowiązują go surowsze nakazy moralne niż osoby wykonujące inne zawody. Osoba piastująca takie stanowisko musi zdawać sobie sprawę ze swojego szczególnego statusu. Te szczególne zasady etyczne, zdaniem sądu, nie obowiązują go tylko, gdy wykonuje swoje kompetencje. Nadmiernym liberalizmem byłoby stwierdzenie, że chodzi tylko o to, by adwokat na przykład nie wyjawiał osobom trzecim tego, co w zaufaniu powierzają mu jego klienci. Ta zasada jest oczywista i nie podlega dyskusji. Zdaniem sądu, szczególne nakazy etyczne obowiązują jednak adwokata także w innych aspektach swojego uczestnictwa w życiu społecznym, bo to właśnie w ten sposób buduje zaufanie do siebie, a przez to także do całego systemu sprawiedliwości. W tej sprawie udowodniono natomiast, że pozwany wykorzystał w celach zarobkowych pomysł powoda. Co więcej, uczynił to w godnych potępienia okolicznościach, to jest wówczas, gdy powód odmówił zatrudnienia go w jego firmie. Powód zwrócił się do swojego szefa, do adwokata, po którym mógł spodziewać się dyskrecji, a już na pewno poszanowania dla swojego pomysłu. Z punktu widzenia litery prawa nie został naruszony żaden przepis, pozwany wykorzystał po prostu zasadę wolności gospodarczej. To co jednak zgodne z etyką przedsiębiorcy, nie jest zgodne z etyką adwokata. Sąd musiał tu wziąć pod rozwagę także szczególne okoliczności, w jakich pozostawali powód i pozwany, a nadto szczególny status pozwanego, będącego adwokatem, a więc osobą zaufania publicznego. To zaufanie zostało w tej sprawie wykorzystane przez powoda do osiągnięcia korzyści materialnych. Zdaniem sądu, jest to jaskrawe naruszenie dobrych zasad palestry, do której pozwany jako adwokat należy.

(4.I)
Sąd oddalił powództwo w zasadniczym zakresie. W tej sytuacji oddala również żądania strony powodowej. Sąd uznał, że skoro swoje orzeczenie wywiódł ze szczególnego charakteru zawodu pozwanego, będącego adwokatem, a więc osobą zaufania publicznego, to naturalną logiczną konsekwencją tego orzeczenia będzie również konstatacja, że wystarczająco dolegliwe winno być dla pozwanego samo stwierdzenie, że naruszył czyjeś zaufanie.

(5)
Mając powyższe na uwadze, sąd orzekł jak w sentencji.

POUCZENIE
Od niniejszego wyroku przysługuje stronom apelacja w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia orzeczenia, którą należy złożyć za pośrednictwem urzędowego formularza, dostępnego w Pałacu Sprawiedliwości.

Prezes Sądu Królestwa
(-) dr jur. net. Edward książę Krieg